á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Bożydar, zwany Bożkiem lub, gdy był mały, Niebożątkiem, nie jest zwykłym chłopcem. Wychowuje się w nietypowej rodzinie, domownikami są też fantastyczne istoty: anioły, potwory, widma, utopce itp. Z pewnych względów dotąd uczył się w domu, przyszedł jednak czas, by w końcu poszedł do szkoły i częściej zaczął bywać “w świecie”. Początki nie są łatwe, Bożek traktowany jest z dystansem, uważany za dziwnego. Jest inteligentny, oczytany, ale nie wie, co to FIFA i Minionki. Nie wszyscy koledzy potrafią być wyrozumiali. Jego oryginalne przebranie na Halloween nie spotyka się z akceptacją. Odrzucony chłopiec wraca do domu i po drodze wydarza się coś, co wymaga akcji ratunkowej. Szczęśliwe zakończenie poprzedzają ważne momenty w życiu bohaterów. Błędem byłoby wyjawiać dokładną fabułę. Odkrycie tajemnicy czeka przecież na czytelników!
Co w tej książce znajdziemy? Dużo humoru, komizmu, trochę grozy, mnóstwo ciepła, pączki i “kakałko” (pisownia niepoprawna, ale zamierzona). Do tego niepowtarzalny, barwny język z przeróżnymi “smaczkami”. Pozytywnie zaskoczą nietuzinkowe kreacje postaci. Prym wiedzie pocieszne, kichające Licho w bamboszkach, z zamiłowaniem do sprzątania i brokatu, ale nie ustępuje mu Krakers – wielomackowy mistrz kuchni. Sympatię wzbudza poczciwy wujaszek Turu, kontrastuje z nim tajemniczy Konrad o poetyckiej duszy, któremu przypadło w udziale ważne zadanie.
"Małe Licho i tajemnica Niebożątka" opowiada o tym, że bycie dziwnym jest normalne, a różnorodność jest potrzebna, o potrzebie akceptacji wśród rówieśników, o dorastaniu, coraz większej samodzielności dziecka, o emocjach, tolerancji, przyjaźni, byciu sobą, cieple domowego ogniska, rodzinie, a także o domu (świetne opisy, aż chciałoby się tam zamieszkać, wśród tej całej fantastycznej “menażerii”).
To, co realne, splata się z tym, co fantastyczne. Autorka nie tylko korzysta pełnymi garściami z motywów baśniowych i mitologicznych, ale przekształca je na własną modłę, ku uciesze i zachwytowi czytelników. Wplata w fabułę tradycje literackie, szczególnie romantyczne. Mamy tu wędrówkę w zaświaty i motyw ballady Król Elfów (Król Olch) Goethego. Muszę przyznać, że dzięki powieści Marty Kisiel łatwiej będzie zrozumieć ten utwór, w ogóle łatwiej będzie poczuć i zrozumieć, oswoić choć trochę romantyzm.
Zatem jedni będą śledzić literackie tropy, drudzy będą przeżywać przygody, dziwić się i chichotać, a wszyscy będą się świetnie bawić i nabierać ochoty na więcej. Więcej Licha, więcej Krakersa, Gucia, Bożka i nawet Tsadkiela. Na szczęście to dopiero początek serii, a przed czytelnikami podobno aż 5 tomów… Przekonałam się, że Małe Licho… to zabawna i mądra książka dla każdego, małego i dużego, byle z poczuciem humoru. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, nawet jeśli na co dzień nie jest fanem fantastyki, tak jak niżej podpisana.